[...]
Szklana podłoga pękała pod
naciskiem jej stóp, zapadając się ku bezkresnej przepaści, gdy
tylko podrywała nogę ku górze. Znikających w otchłani odłamków
przybywało z każdą chwilą, a było ich tym więcej, im bliżej
znajdowała się kamiennego podestu, na którym liczyła znaleźć
schronienie. Wszędzie wokół panował ten sam widok –
nieskończoność przestrzeni w pionie i poziomie, przedzielona
jedynie taflą owego kruchego szkła. Światło, choć intensywne,
jaśniało niewiadomo skąd, zalewając bezmiar otoczenia jednolitą
poświatą. Młoda, wysoka kobieta nie była jednak sama.
Kilkanaście metrów za nią
sunęła w powietrzu postać. Jej długie, czarne i postrzępione
szaty zachowywały się, jakby nie działała na nie grawitacja. Jak
gdyby każdy ruch istota ta wykonywała w stanie nieważkości, lub
pod wodą. Zjawa była całkowicie pokryta swym odzieniem,
odsłaniając jedynie zapadniętą, groteskową twarz o pustych
oczodołach i czarnych, spiczastych zębach, uwidocznionych przez bez ustny uśmiech grozy. Co ciekawe, otaczające ją kłęby niezbyt
gęstego, ciemnoszarego dymu, zachowywały się zgodnie z prawami
fizyki.
Ymgrael, Nerana i Kahyss
lewitowali przy użyciu magii. Ukryci przed wzrokiem sennych mar i
samej śniącej, w spokoju obserwowali przebieg wydarzeń. Co
prawda mogli spróbować uratować senną emanację księżniczki
Pygraeli, nie miałoby to jednak większego sensu. Klątwa z
pewnością miała mechanizm pozwalający ją zdjąć, ale walka z
każdym napotkanym tu monstrum niemal na pewno do niego nie należała.
Fantasmagorycy patrzyli w milczeniu, jak dziewczyna dobiega do
kamiennego podestu, doznaje chwilowej ulgi, po czym odwraca się,
widząc tuż przed sobą mroczną postać. Zjawa uniosła ją karykaturalnie długimi, powykręcanymi rękoma, trzymając za
nadgarstki Pygraeli. I szarpnęła mocno na boki, wyrywając
dziewczynie obie kończyny w barkach.
Nerana jęknęła z obrzydzenia i
złości, widząc, że koszmar na tym się nie kończy. Klątwa
utrzymała emanację księżniczki przy życiu. Bez obu rąk – z
miejsc których w rytm bicia jej serca tryskała krew – stała
przerażona, czekając na koniec.
Koniec, którego Ymgrael wolał
już nie oglądać. Głośniejsze wciągnięcie powietrza przez
Kahyssa i niewybredne przekleństwo z ust Nerany utwierdziły go w
przekonaniu, że dobrze zrobił odwracając wzrok.
Wszystkie żywe istoty śniły,
za każdym razem mając własne odpowiedniki snów i koszmarów. Te
ostatnie normalnie – gdy były zbyt intensywne – wybudzały i tak
też było w przypadku Pygraeli. Rzucona na nią klątwa polegała
właśnie na tym, że za każdym razem gdy zasypiała, nawiedzała ją
groza, nie pozwalająca na regenerujący organizm sen. Teraz jednak
musiała przeżywać koszmary raz za razem, nie mogąc wyrwać się z
pętli lęku, bólu i śmieci. Faza REM, podczas której mózg
śniącej osoby tworzył senne mary w każdej formie, była sztucznie
podtrzymywana przez Kahyssa. Było to niezbędne aby mogli pomóc
księżniczce.
Wszechobecne światło zgasło, a
zjawa i szczątki kuzynki Ymgraela rozpłynęły się w nicości. Już
po chwili pojawiło się nowe widzenie.
Płomienie świec –
identycznych jak te z pokoju Pygraeli – oświetlały ciasny korytarz,
którym biegła księżniczka. Drzwi na końcu tunelu, do których
chciała dotrzeć, oddalały się jednak, zamiast przybliżać. Za
dziewczyną, identycznie jak wcześniej, sunęła znajoma już
upiorna zjawa, wyciągając w locie swe zbrukane krwią ręce spod szat.
– Dosyć! - rozkazał Kahyss,
rozsyłając magię wokół siebie.
Gdy monstrum już miało dotknąć
Pygraeli, dosięgnęła go fala czerwieni, której źródłem był
Mistrz Kolektywu. Koszmar został przerwany, mroczny korytarz i
potwór zniknęły tak szybko, jak się pojawiły przed kilkunastoma
sekundami. Dla zastraszonego umysłu księżniczki groza niestety nie
przeminęła. Jej krzyk rozpaczy chwytał Ymgraela za serce.
– Księżniczko, już dobrze,
odszedł – Kahyss zdjął całun niewidzialności, wcześniej
zakańczając lewitację i podszedł do dziewczyny. To samo zrobili
Nerana i Ymgrael.
– Nie! - Pygraela krzyknęła z
przerażeniem, potykając się o własne nogi i na chwilę tracąc
równowagę.
Dopiero teraz Ymgrael zwrócił
uwagę na to, że znajdują się ponownie w bezmiarze nieskończonej,
promieniejącej przyjemnym dla oka białym światłem. Tym razem
podłoga nie była jednak z kruchego szkła, lecz z jasnego,
kremowego kamienia.
– Księżniczko, to my...
– Odejdźcie, nie! - dziewczyna
cofała się od Kahyssa i kroczących za nim akolitów.
Gdy Ymgrael już chciał się
odezwać, Nerana wyrwała do przodu, mijając mentora i podchodząc
szybko do Pygraeli.
– Oprzytomniej! - rozkazała
głosem nieznoszącym sprzeciwu, policzkując wyższą od siebie
Pygraelę.
Księżniczka spojrzała na nią nie
mniej zdumionym wzrokiem, niż Ymgrael i Kahyss. Widząc pożądaną
zmianę w jej zachowaniu, Nerana niespodziewanie objęła
ją mocno, przyciągając do siebie.
– Już dobrze – powtórzyła
słowa Kahyssa ze spokojem.
Niezręczność jaką wprowadziło
całe zajście, dała Pygraeli czas na ochłonięcie, a Ymgraelowi i
Kahyssowi na zebranie myśli. W końcu, gdy Nerana wypuściła
dziewczynę, ta spoglądała ze zdziwieniem to na bezmiar bieli wokół
siebie, to na Kahyssa i akolitów.
– Sprowadziłem na ciebie świadomy
sen. Teraz jesteś bezpieczna, żaden upiór nie zrobi ci krzywdy -
wytłumaczył jej Kahyss.
– Świadomy sen? To możliwe? - Zdziwiła się Pygraela.
Głos drżał jej, ale z każdą
chwilą coraz bardziej panowała nad emocjami. Wyglądała teraz tak,
jak Ymgrael zapamiętał ją z dawnych czasów. Nie była zmęczona,
jej skóra odzyskała zdrowy koloryt, a oczy, zamiast podkrążonych
i przekrwionych, olśniewały błękitem i kaskadą rzęs.
– Każdy miewa świadome sny –
akolita odezwał się, chcąc choć chwilę porozmawiać z kuzynką,
nawet jeżeli dotyczyć to miało jego szeroko rozumianej pracy.
Wiedział, że wszystko to Pygraela zapamięta oraz, że rozmawia
teraz rzeczywiście z nią, a nie jedynie jej senną emanacją,
przez którą przemawiała. - Niektórzy potrafią z lepszym, lub
gorszym skutkiem je u siebie wywoływać. Fantasmagorycy w każdej
chwili, przy użyciu magii snu, mogą wprowadzać w świadomy sen
siebie i innych. Tutaj to ty jesteś panią wszystkiego. Masz pełną
kontrolę nad tym o czym śnisz. Dlatego nic nie może ci tu
zagrozić, o ile tego nie pragniesz.
– Pełną kontrolę? To znaczy, że
mogę... - dziewczyna spojrzała ze zdumieniem na swoje dłonie.
Powoli obracając się wokół
siebie, wyciągnęła prawą rękę do przodu. W ślad za jej dłonią,
wszystko wokół zmieniało się z bezkresu białego świata w polanę
otoczoną lasem z dużym, samotnym drzewem rosnącym pośrodku, tuż
obok księżniczki. Feeria barw i zapachów niezliczonych kwiatów
harmonizowała z przechadzającymi się tu i ówdzie króliczkami,
sarenkami i małymi, puchatymi istotkami, zamieszkującymi tylko Krąg
Pierwszy. Nerana pozostawała niewzruszona, gdy jedna z saren zaczęła
lekko trącać pyszczkiem jej rękę, domagając się głaskania –
rzecz absurdalna, ale we śnie możliwa.
– Tak lepiej – Pygraela
uśmiechnęła się, kucając i głaszcząc puchate stworzonko.
– Księżniczko, czy pamiętasz
naszą rozmowę? Wiesz dlaczego rozmawiamy wewnątrz twojego
świadomego snu? - zapytał Hamal Kahyss.
– Chcecie poznać moje wspomnienia
– dziewczyna odpowiedziała po chwili, marszcząc brwi.
– Musimy to zrobić, by wiedzieć
kto i dlaczego rzucił na ciebie klątwę. To nie będzie bolało,
ale niezbędne jest byś sama nas wpuściła do swojej pamięci. -
powiedział Ymgrael.
– Tylko proszę, uszanujcie moją
prywatność... - zmieszała się Pygraela.
– Nie obiecam, że nie będę się
śmiać, ale masz słowo akolitki, że wszystkie twoje grzeszki
pozostaną nieujawnione – na swój sposób, Nerana złożyła
przysięgę dochowania tajemnicy.
Pygraela spojrzała na nią z
miną wyrażającą całą gamę emocji. Ymgrael zastanawiał się,
czy takie zapewnienie wystarczy kuzynce, ta jednak niespodziewanie
zmieniła temat.
– I tu naprawdę można śnić o
czym się chce? Można przeżyć każdą rzecz, jaka przyjdzie do
głowy?
– No. - kiwnęła głową Nerana,
uśmiechając się szeroko. - Chcesz być królową całego świata?
Proszę bardzo! Latać wśród chmur szukając idealnej kaczki na
obiad? Nic prostszego. Ale wiesz co, Pyga? I tak nic nie przebije
możliwości kochania się z kim się chce, gdzie się chce i jak
się chce. Odkąd opanowałam wywoływanie u siebie świadomego snu,
to najlepsza rozrywka jaką można wymarzyć!
Ymgrael musiał rozmasować sobie
skronie jedną dłonią, słysząc Neranę. Głośne westchnięcie
Kahyssa upewniło go, że nie tylko on poczuł w tej chwili
niezręczność. Gdy w duchu zadał sobie pytanie, czy kiedykolwiek
był obiektem tego typu marzeń Nerany, dłonie niespodziewanie
zaczęły mu się pocić. Czym prędzej odrzucił od siebie te myśli.
Pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć i na wszystkich bogów, obym
nie musiał nigdy przeszukiwać wspomnieć Nery, pomyślał.
– No co? - Nerana zapytała,
zauważając milczenie obu mężczyzn. - Nie mówcie, że tylko ja
tak robię! Ej no, co to za miny! Nawet Mistrz Bader musiał kiedyś
mieć kudłate świadome sny, wy cholerni świętoszkowie!
– Księżniczko... – Kahyss
zwrócił się do Pygraeli, chcąc powrotu rozmowy na właściwe
tory. Rumień na jego policzkach zdradzał jednak, że słowa
akolitki poruszyły drażliwą strunę. - Jeżeli nie masz nic
przeciwko, to prosiłbym, abyś udzieliła nam teraz dostępu do
swojej pamięci.
Czerwień na twarzy Pygraeli
powoli ustępowała. Chcąc najwyraźniej, wzorem Ymgraela, jak
najszybciej zapomnieć o tej części rozmowy, podeszła trochę do
Kahyssa, oddalając się od Nerany.
– Ale jak mam to zrobić?
– Wyobraź sobie swoje wspomnienia
jako pomieszczenie pełne chwil z twojego życia, przedstawionych w
dowolny sposób. Różnym ludziom różne wizualizacje przychodzą
łatwiej lub trudniej. Jeżeli dużo czytasz, nich twoje wspomnienia
będą zapisane w formie ksiąg. Podobnie, gdybyś oglądała dużo
filmów, możesz odtworzyć swoją przeszłość właśnie w tej
formie. Ważne, by było to przystępne w odbiorze – wyjaśnił
Kahyss.
– Pomyśl najpierw o wejściu do
tego pomieszczenia. Łatwiej będzie ci to ulokować w przestrzeni
snu – doradził Ymgrael, na co Kahyss skinął głową z aprobatą.
Pygraela skupiła się.
Odwracając się w stronę samotnego drzewa, obok którego stali,
ponownie wyciągnęła przed siebie dłoń. W pniu niewidzialną siłą
wypalony został kształt prostokąta, po czym kora płynnie zmieniła
się w drewniane, wysokiej jakości drzwi w grubych, wytrzymałych
framugach. Ornamentyka na przejściu od razu przywodziła na myśl
architekturę Księstwa Erji.
– Idealnie, teraz za drzwiami
utwórz pomieszczenie, o którym mówił Mistrz – pochwalił ją
Ymgrael.
– Zniszczę drzewo. - Pygraela
spochmurniała.
– Więc utwórz pokój wspomnień
w równoległym wymiarze snu, niech drzwi w drzewie jedynie do niego
prowadzą – rzekł Ymgrael.
Księżniczka zrobiła tak, jak
zaproponował akolita. Skupiła ponownie myśli i wyciągnęła dłoń
w stronę drzwi. Już po chwili zajaśniała od nich poświata bieli,
która szybko wygasła.
– Powinno być gotowe. -
Uśmiechnęła się Pygraela. Wyraźnie podobało jej się tworzenie
rzeczy wedle własnej woli.
– Doskonale! - Kahyss ucieszył
się. - W takim razie my teraz tam wejdziemy i postaramy się
znaleźć wspomnienia, które dadzą trop prowadzący do źródła
klątwy. Ty księżniczko w tym czasie możesz...
Jego wypowiedź przerwał nagły,
dobiegający z każdej strony mroczny śmiech i świst podobny do
wycia wiatru. Niebo momentalnie zachmurzyło się, przecinane
licznymi błyskawicami, wszystkie sarenki, jelonki i zajączki
zaczęły uciekać do lasu, a powietrze przeszył chłód opadający
wraz z gęstą mgłą na polankę.
Kahyss spojrzał z nieukrywanym
zdziwieniem na Pygraelę, a widząc po jej minie, że to nie jej
sprawka, rozejrzał się wokół. Podążając za jego wzrokiem,
Ymgrael wypatrzył na końcu polany kilka odzianych w czerń postaci,
powoli zbliżających się w ich kierunku. Pygraela, również
dostrzegając istoty, cofnęła się instynktownie. Na reakcję
Kahyssa na sytuację musieli czekać wyjątkowo długo. Mistrz
Kolektywu najwyraźniej układał w myślach to, czego właśnie byli
świadkami. Oto ustabilizowany przez doświadczonego Fantasmagoryka
świadomy sen ulegał mocy klątwy.
Szkarłat magii Kahyssa rozlał
się dookoła, przywracając otoczenie do stanu sprzed
niespodziewanej zmiany. Po grymasie na twarzy Mistrza, Ymgrael
domyślił się, że musiał w to włożyć dużo wysiłku.
– Klątwa nie powinna się tak
zachowywać! - niezbyt błyskotliwie stwierdził Ymgrael.
– Oczywiście, że nie! Powinna
tańczyć oberka i wychylić z nami po kufelku! Żeś odkrycia
dokonał, Ymgi, naprawdę! - Nerana rzuciła mu karcące spojrzenie.
- Co robimy?
Kahyss patrzył z zamyśleniem w
kres otaczającego ich lasu. Przez chwilę analizował sytuację,
choć dla Ymgraela oczywiste było co powie.
– Zostanę tu z księżniczką, a
wy odszukajcie to, po co przybyliśmy. Pospieszcie się, mamy tu
wyjątkowo ciekawy przypadek i naprawdę nie wiem, jak długo zdołam
powstrzymywać te upiory.
[...]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz