[...]
Płomień licznych świec
rozświetlał pomieszczenie, rzucając na ściany cienie, pozostające
w ciągłym, chaotycznym tańcu. Charakterystyczny zapach rozgrzanej
parafiny unosił się w powietrzu, zakłócany delikatną wonią
kwiatów – z pewnością część świec była zapachowa. Blask
ognia klimatycznie uwydatniał kunszt wykonania pięknych ozdób,
nadając niepowtarzalny klimat. Okna były oczywiście szczelnie
zasłonięte, nie dopuszczając do zmącenia harmonii blasku i
półcienia zbłąkanym promieniem słonecznym.
W części pomieszczenia na prawo
od drzwi, stało niewielkie, zdobione biurko, a przy nim wygodny
fotel i wykonane z największą starannością łoże, które bez
wstydu mogłoby dać chwilę odpoczynku najmożniejszym Kręgu
Pierwszego. Na posłaniu półleżała wysoka, młoda kobieta, o
ciemnoblond włosach rozlewających się swą obfitością po jej
ramionach i poduszce. Dziewczyna, podobnie jak siedzący przy biurku
nastolatek o krótkich włosach podobnej do jej barwy, odwróciła
głowę, sprawdzając kto wchodzi do pomieszczenia.
Ymgrael dawno już nie widział
Pygraeli, swej niemal rówieśniczki oraz Kangraela –
piętnastoletniego syna Gisgraela. Oboje wyraźnie ucieszyli się na
jego widok. Akolita odwzajemnił uśmiech, lecz w myślach zląkł
się, gdy jedna ze świec lepiej oświetliła twarz jego kuzynki.
Pygraela wyglądała na bardzo zmęczoną. Jej skóra miała
niezdrową barwę, zapuchnięte i podkrążone oczy były lekko
przekrwione, a ogólne wycieńczenie organizmu po tylko chwili pobieżnej uwagi, wyglądało na bardzo poważne. Jej brat, Kangrael,
również wyglądał na zmęczonego, ale w stopniu nieodbiegającym
od normy. Ymgrael był pewien, że nastolatek spędza dużo czasu
przy siostrze, chcąc jej dotrzymać towarzystwa podczas zmagań z
przypadłością, którą akolita wraz z Neraną i Mistrzem Hamalem
Kahyssem mieli nadzieję przezwyciężyć tego dnia.
– Ymgrael! - słaby, wysoki głos
Pygraeli rozbrzmiał prawdziwą radością.
Akolita podszedł pierwszy,
witając się czule z rodzeństwem stryjecznym.
– Ale brodę wyhodowałeś! -
Kangrael z zaskoczeniem spojrzał na zarost Ymgraela. Gdy ten
opuszczał dwór, miał jedynie liche wąsiki. Na więcej nie
pozwalała mu etykieta.
– A ty mnie w tym czasie
przegoniłeś wzrostem, Kan, więc punkt dla ciebie – Ymgrael
odpowiedział, celowo skracając imię kuzyna. Wiedział dobrze, jak
bardzo towarzyszący im Gisgrael tego nie lubi.
– Jak się czujesz, księżniczko?
- zapytał Kahyss, podchodząc i schylając z szacunkiem głowę.
Mimo, że kobieta była od niego dużo młodsza, miała realne
szanse na zostanie księżną, gdyby coś stało się Ymgraelowi, a
jego brat nie wyszedłby ze śpiączki wywołanej magią.
Prawo w Księstwie Erji
zabraniało przejmowania tronu przez rodzeństwo obecnie panującej
osoby, ale nie znosiło dziedziczności dla ich potomstwa. Verngrael
– starszy brat Ymgraela – od kilku lat pozostawał w śpiączce
wywołanej magią, dlatego obecnie następcą tronu był, nie
posiadający więcej rodzeństwa, obecny akolita Kolektywu. W
przypadku śmierci lub niezdolności do objęcia władzy przez
Ymgraela, następna po nim była właśnie Pygraela, jako pierworodna
Gisgraela, który również był jedynym rodzeństwem obecnie
panującej Księżnej Mevgraeli.
– Bez żadnego powitania? -
Pygraela uniosła obie brwi, po czym uśmiechnęła się spod
przymrużonych już oczu. - Ciotka by to uznała za nietakt, ale ja
jestem ci wdzięczna, Mistrzu, za okazanie troski o moje zdrowie w
pierwszej kolejności. Niestety, nienajlepiej. Jak widać, przyznaję
z bólem.
– Dzisiaj temu zaradzimy –
Ymgrael uśmiechnął się do niej, siadając obok. Z bliska
wyglądała jeszcze gorzej, niż sądził.
– Czy Kolektyw na pewno wie, jak
uzdrowić moją córkę? Ostatnio, gdy się kontaktowaliśmy, wasi
przedstawiciele mieli wątpliwości co do natury jej przypadłości
– zapytał Gisgrael zakładając ręce za sobą.
Ymgrael uśmiechnął się,
słysząc nutę powątpiewania w zdolności Fantasmagoryków, w
głosie wuja. Musiał sam przed sobą przyznać, że nie może
wyobrazić sobie lepszego sposobu na to, by udowodnić Gisgraelowi na
co stać członków Kolektywu. Uzdrowienie jego córki, mimo że ten
od zawsze faworyzował Kangraela, choć na pewien czas uciszy
zawoalowane docinki, jakimi wuj raczył Ymgraela za każdym razem,
gdy zostawali sami.
– Sądzimy, że jest to rodzaj
klątwy dotykający części umysłu księżniczki, odpowiadającej
za kreację snów. Dlatego wciąż ma te koszmary, przez które
nie jest w stanie spać. To skutkuje wycieńczeniem organizmu. -
Kahyss spojrzał poważnie na Pygraelę.
– Rozumiem, że nie ma szans na
samoistne uzdrowienie? - Gisgrael kontrolnie zapytał.
– Magiczne dolegliwości nie leczą
się bez użycia magii – odpowiedział mu Ymgrael. - To, że Pyga
wciąż żyje, zawdzięczamy tylko magicznemu wsparciu, jakie
dotychczas otrzymała od Kolektywu na odległość.
– Jej imię to Pygraela, książę
– Gisgrael zwrócił uwagę Ymgraelowi, zachowując jednak swój
nieodłączny, sztuczny uśmiech.
– Na szczęście bezpośredni
kontakt z Pygą zwielokrotnia nasze możliwości. Jeszcze dzisiaj
Pyga będzie wolna od dręczących ją koszmarów – Ymgrael nic
nie robił sobie ze skorygowania go przez wuja.
– Ymgrael ma rację, dzisiaj
księżniczka powinna móc wyspać się, po raz pierwszy od dawna.
Pozostaje jednak jeszcze jedno pytanie: kto i dlaczego rzucił na
nią klątwę, która bez naszej pomocy by ją uśmierciła? -
zapytał retorycznie Kahyss. - O ile to będzie możliwe, podczas
pobytu we śnie księżniczki, chcę spróbować odnaleźć
odpowiedź na to pytanie.
– To możliwe? - Gisgrael drgnął
i spojrzał żywiej na Mistrza Kolektywu, jakby wyrażał nadzieję
na znalezienie sprawcy. Zaskoczyło to Ymgraela. Jego wuj nigdy nie sprawiał wrażenia szczególnie zainteresowanego problemami córki, będąc do tego znanym jako umiarkowany mizogin.
– Tak. W tym celu będziemy
musieli zdobyć dostęp do wspomnień księżniczki. Możemy to
osiągnąć siłą, ale dużo łatwiej nam pójdzie, jeżeli
szlachetna Pygraela sama wpuści nas do swojej pamięci.
– Będziecie wtedy widzieć
wszystkie moje wspomnienia? - dziewczyna zaniepokoiła się.
– A masz coś do ukrycia? - w
końcu odezwała się Nerana.
– Obiecuję, że skupimy się na
odszukaniu tych związanych z rzuceniem klątwy. Wszystko, czego
przypadkiem przy tym się dowiemy, zachowamy dla siebie. W
przeciwnym razie złamiemy prawo Kolektywu, księżniczko –
wyjaśnił Kahyss.
Przez następne kilka minut Mistrz Kolektywu, wspierany miejscami przez Ymgraela, tłumaczył co zamierzają zrobić i jaką rolę do odegrania będzie miała księżniczka. Słysząc to, Pygraela wyraźnie wahała się. Musiała się jednak zgodzić na wszystko, czego oczekiwali od niej Fantasmagorycy. Od tego zależało jej życie.
[...]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz